Nie wiem dlaczego moja babcia robiła racuchy wyłącznie w karnawale. Są przecież tak dobre, że chętnie jadłoby się je cały rok. Dlatego tę karnawałowość traktuję wyłącznie symbolicznie.
300 g mąki
200 ml mleka
2 jajka
3 łyżki cukru
3 łyżki masła
15 g drożdży
cukier waniliowy
1 kg smalcu do smażenia
cukier puder do posypania
szczypta soli
Podgrzej mleko – tylko tyle, żeby było letnie. Dodaj masło i drożdże.
Utrzyj żółtka z cukrem i cukrem waniliowym.
Ubij sztywną pianę z białek, dodając szczyptę soli.
Przesiej mąkę do miski. Dodaj pozostałe składniki i wyrób ciasto łyżką lub mikserem, aż pokażą się pęcherzyki powietrza. Odstaw do wyrośnięcia.
Na głębokiej patelni rozgrzej tłuszcz.
Babcia obierała ziemniaka i kroiła w plastry – wrzucała taki plaster, żeby sprawdzić, czy tłuszcz jest wystarczająco gorący – był, kiedy plasterek rumienił się. Ziemniak pełnił też drugą funkcję – jeśli tłuszcz za bardzo się rozgrzewał, wrzucony plaster ziemniaka lekko obniżał temperaturę i zapobiegał spaleniu się racuchów.
Nakładaj łyżką racuchy i smaż, aż będą rumiane. Przewróć na drugą stronę i dosmaż na rumiano. Pamiętaj: racuch ma 2 strony! Nie odwracamy go dziesięć razy!
Usmażone racuchy osącz z tłuszczu na papierowym ręczniku i posyp cukrem pudrem.
© 2020, Jo.. All rights reserved.
Ale to są … pączusie… Takie bez nadzienia.
Noł noł noł.
To są racuchy drożdżowe, nazywane przez Babcię Halę raczuchami.
Pączusie są okrągłe.